Jak nie dać się oszukać – praktyczne wskazówki

Jak nie dać się oszukać to pytanie każdego freelancera. Wykonywanie zdalnej pracy naraża nas niejednokrotnie na różnorodne nieuczciwe praktyki. Nie zawsze da się wszystko przewidzieć, nie przed wszystkim da się też uchronić. Oto kilka wskazówek i podpowiedzi, jak sobie poradzić i jak się zabezpieczyć przed próbami oszustwa. Niestety, nie są to stu procentowe metody – nie wszystko da się z góry prześwietlić, ale zawsze jest to jakaś forma uchronienia siebie i swojej własności intelektualnej.

jak nie dać się oszukać
Jak nie dać się oszukać

Po pierwsze, ogłoszenie

Są takie ogłoszenia, które „śmierdzą” już na kilometr i czegoś takiego lepiej w ogóle nie tykać. Co powinno wzbudzić wątpliwości? Z pewnością stawka. Jeżeli jest ona śmiesznie niska lub jest zaskakująco wysoka to znak, że ktoś szuka naiwnego jelenia i z pewnością wykorzysta go od początku do końca. Nie daj się! Twoja praca jest wartościowa i nie pozwól na to, by ktoś Twój czas zmarnował lub wykorzystał Twoje pomysły. Czytając ogłoszenia, należy również zwrócić uwagę na formę współpracy. Nie chcę wartościować tutaj umów, że jedna jest lepsza od drugiej. Każda jest lepsza od jej braku i to jest najważniejsze. Jeżeli zleceniodawca otacza tajemnicą formę współpracy, to wiedz, że coś się dzieje 😉 Inaczej, dlaczego by tego nie ujawniał?

Warto mieć dystans do różnych konkursów. Ogłoszenia typu – wysyłajcie mi na maila slogany, a ja wybiorę 3 najlepsze i zapłacę im 1000 zł, to ogłoszenia z gatunku śmierdzących. Konkurs musi mieć swój regulamin, zapis o zachowaniu autorskich praw majątkowych i wiele innych formalnych regulacji. Jeżeli ktoś masowo zbiera pracę intelektualną freelancerów bez prawnego umocowania, powinien być podejrzany. Na koniec, język ogłoszenia. W dzisiejszych czasach komunikacja formalna została nieco złagodzona. Nie ma się co dziwić, gdy zleceniodawca pisze „słuchajcie, szukam…” albo „kto z Was mi pomoże”. To jeszcze jest ok. Ale gdy w ogłoszeniu pojawiają się bluzgi, prowokacje i ogólne prostactwo to lepiej omijać takiego zleceniodawcę z daleka.

Po drugie, rekrutacja

To drugi ważny sygnał, który pozwoli zweryfikować jakość zlecenia i zleceniodawcy. Tekst próbny, czy raczej próbka możliwości – to norma. Przecież nikt nie będzie kupował kota w worku. Trzeba pokazać swój styl, umiejętności, język. Można to zrobić na wiele sposobów. Najlepszym jest link do strony, na której znajduje się Twoja praca. Znacznie trudniej to ukraść, mniej się kalkuluje kraść już zamieszczone rzeczy, a poza tym, ochroną zainteresowany jest też klient, któremu to zostało sprzedane. Jeżeli więc ktoś oczekuje nowego tekstu, niepublikowanego lub napisanego specjalnie na tę rekrutację, to warto wzmocnić swoją czujność.

Nie twierdzę, że klienci, którzy oczekują tekstów próbnych to oszuści. Sama czasem piszę specjalnie próbki, ale warunek jest jeden – muszą to być próbki płatne. Nie musi to być 100% kwoty, którą biorę za zlecenie. Jest to forma ryzyka i dla mnie i dla klienta, więc warto się tym ryzykiem nieco podzielić. Może to być 50% mojej normalnej kwoty, wówczas wszyscy odpowiadamy za dojście do porozumienia. Jeżeli jednak klient chce próbki w postaci 100% tekstu lub zlecenia, chce próbki na poziomie tygodnia Twojej twórczej pracy i nie zamierza za to zapłacić, warto się od niego natychmiast oddalić. Prawdopodobnie pomysł jest taki – wszyscy chętni napiszą próbki za darmo i zlecenie dla klienta będzie za darmo zrealizowane. Da się? Da! Tylko czy musimy się na to godzić? Nie!

Po trzecie, współpraca

Rozpoczęcie współpracy bywa na tyle emocjonujące (ciekawy projekt, fajne zadanie, twórcze wyzwanie), że zapominamy o dopełnieniu spraw formalnych. Warto spisać umowę przed rozpoczęciem pracy. Obecnie, skan dokumentu jest wiążący, także nie trzeba czekać na przesyłkę papierową. Spisanie umowy o dzieło czy umowy zlecenia daje podstawy do późniejszych roszczeń. Łatwiej dochodzić swoich praw i łatwiej odzyskać ewentualne należności.

W razie, gdyby podpisanie umowy Ci umknęło, komunikacja mailowa jest również wiążąca i stanowi podstawę do rozliczeń. Tu uwaga – są klienci, którzy chcą ustalać wszystko przez telefon. Ok, to często sposób na wyjaśnienie niejasności i nieporozumień. Warto jednak zaznaczyć, że chcecie te ustalenia mieć podsumowane i przesłane na maila. Bez tego nie rozpoczniecie pracy. Dlaczego? Rozmowę telefoniczną trudno udowodnić. Może nawet nie samą rozmowę, ile jej treść. Gdy jej podsumowanie znajdzie się na Waszej poczcie, jest wszystko spisane czarno na białym. W przypadku dużych, kosztownych zleceń, warto brać zaliczkę lub umówić się na płatność etapową. To pozwoli na zmniejszenie ryzyka. Gdy nie zapłaci zaliczki, wiadomo, że nie warto w ogóle zaczynać. Gdy nie zapłaci za pierwszy etap, nie należy podejmować kolejnych. Sposób na zmniejszenie zagrożenia zawsze się jakiś znajdzie.

Po czwarte, umowa

Umowa, którą podpisujesz, bardzo często chroni klienta, zleceniodawcę. Na freelancerów nakłada szereg obowiązków i odpowiedzialności. Oczywiście, należy przyjąć odpowiedzialność za jakość dzieła, za jego oryginalność, za autentyczne wykonanie, terminowość i wiele, wiele innych. Trzeba też się zabezpieczyć. Jeżeli zlecenie jest duże, to warto zabezpieczyć się przed jego bezzasadnym zerwaniem. Duże zlecenie, więc innych nie biorę, skupiam się na nim. A on nagle „zmienia zdanie” – ok, ale pieniądze musi i tak zapłacić, bo dlaczego nie? Dlaczego to freelancer ma ponosić konsekwencje chwiejnego zdania? Ważne, tylko by doprecyzować ten punkt umowy – co może spowodować zerwanie umowy, a co nie może. Na przykład: nieterminowość, niechlujność, błędy – to może doprowadzić do zerwania umowy. Zmiana zdania, zmiana koncepcji, nowy pomysł, nagle znaleziony tańszy autor – to niesie ze sobą finansowe konsekwencje, to nie może być bezkarny powód zerwania umowy.

Oczywiście, należy też kierować się swoim wyczuciem i intuicją, choć na początku mogą one zawodzić. Tak zwanego „nosa” trzeba też sobie wyrobić. Jeżeli jednak coś głęboko mówi Ci, że coś jest w tym zleceniu nie tak, że lepiej się od niego trzymać z daleka, to prawdopodobnie coś w tym jest. To prawdopodobnie właśnie intuicja daje Ci znaki. Nie bez znaczenia jest też możliwość zadania pytania innym freelancerom z Twojej branży, życzliwi z pewnością dobrze Ci podpowiedzą. Trzeba być czujnym i ostrożnym. Nie można jednak popaść w obsesję i bać się każdego. Sama nie raz pisałam teksty, czekając w międzyczasie na umowę – doszła 🙂

Takie praktyczne kwestie podejmuję też w czasie szkolenia online Jak zostać copywriterem. Jeżeli chcesz wreszcie zacząć dobrze zarabiać na swoim pisaniu, weź udział w szkoleniu i ciesz się zarobkami, o których marzysz. Po szkoleniu to Ty będziesz ustalać zasady, a klienci będą czekać na Twoje wolne terminy – tak jak jest to u mnie. Dzielę się swoim doświadczeniem i metodami, które u mnie przyniosły fascynujące efekty. Dołącz do mnie 🙂

A jakie są Wasze metody na uchronienie się przed nieuczciwymi praktykami? Jak Wy się przed nimi bronicie?

10 thoughts on “Jak nie dać się oszukać – praktyczne wskazówki

  • Super, że o tym piszesz – jestem graficzką i w mojej dziedzinie jest dokładnie tak samo. Trzeba bardzo pilnować i siebie i klienta, uważać na szczegóły, zawsze podpisywać umowę i byc zorientowanym w swoich prawach i obowiązkach. Najtrudniej jest oczywiście na poczatku, zwłaszcza kiedy masz problem np. z wycenianiem własnej pracy albo szacowaniem czasu potrzebnego na jej realizacje. Uczymy sie! Buziaki!

    • Cieszę się z tego komentarza. Zależało mi na tym, żeby pokazać zagrożenia ogólnie dla freelance, choć od swojej branży nie ucieknę i są wstawki. Dokładnie, trzeba się stale uczyć i stale być czujnym. Niestety, na początku jest trudniej. Mam więc nadzieję, że tekst trafi do początkujących, by od razu mogli się uchronić 🙂

  • W pełni się zgadzam z Twoimi poradami. Ze swojej strony dodam, że warto być czujnym jeśli ktoś prosi o zmniejszenie oczekiwanej stawki obiecując, że podejmie z nami przynajmniej kilka współprac. Słyszałam o sytuacjach, kiedy zleceniodawcy nie wywiązywali się z takich umów, brali tekst/grafikę za niższą cenę, po czym nigdy więcej się nie pojawiali. Tak więc radzę, albo trzymać się swoim stawek, albo z góry uzgadniać co ma być jeszcze zrobione i w jakim terminie, a następnie spisywać stosowną umowę.

    • Dzięki za dopowiedzenie! Dokładnie, to też jest ważne. W negocjacjach temat stałej współpracy ma niby działać na obniżenie stawki, tymczasem do stałej współpracy właśnie nie dochodzi. Cieszę się, że to dodałaś 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *